Beata Morzyńska-Wrzosek – Zaklinanie

Po „długiej tułaczce / zakończonej w moim oku…”

Propozycja interpretacji najnowszego tomiku poezji Grażyny Wojcieszko zatytułowanego Zaklinanie obejmuje rozpoznania i wątpliwości istotne dla dookreślenia teraźniejszej czasoprzestrzeni, kondycji współczesnego człowieka, skomplikowanych okoliczności redefiniowania tożsamości jednostkowej i wspólnotowej. Uwzględnia również  ich nową perspektywę oglądu inspirowaną nurtem posthumanistycznym, zwraca uwagę na wymiar nie-antropocentryczny. Wyodrębnia ponadto poszczególne obrazy, akcentuje spójność artystycznych rozwiązań, nadawanie nowego znaczenia pojęciom, dążenie do uchwycenia poszczególnych artykulacji, ich swoistych uwarunkowań i rozróżnień. Prowadzi do wyłonienia specyfiki poetyckiego świata, wyróżnienia indywidualnego doświadczenia kształtowanego przez uważną obserwację, uwzględnienie złożonych relacji, problematyki transformacji, przenikania wymiarów. Przywiązuje wagę do jednostkowej zdolności twórczego modelowania wzajemnych zależności, odrębności, sygnalizuje nieustannie dokonujące się przekroczenia i ich konsekwencje.

Próba uchwycenia reguł organizujących tę poetycką wypowiedź rozpoczyna się od razu od sensu uruchamianego w tytule zbioru. Jego słownikowa wieloznaczność modelując obszar, w którym pojawiają się rozmaite elementy, ich skomplikowane usytuowania, uszeregowania, wzajemne zależności, wyraźnie wskazuje na postawę „ja” mówiącego. Jego podmiotowe nacechowanie, silnie zaznaczając skoncentrowanie na diagnozowaniu rzeczywistości, uwydatniając jej wartościowanie, przekroczenie postawy dystansu, aktualizuje zdeterminowanie znaczeniem słowa „zaklinanie”[1]. Wprowadza ono perspektywę oglądu prezentowanej rzeczywistości regulowaną w głównej mierze doświadczeniem niepokojącej cywilizacyjnej przemiany, zaobserwowanym coraz częstszym przyzwoleniem na zło, coraz bardziej powszechną niedostępnością drugiego człowieka. Projektowanie przenikliwej diagnozy teraźniejszości wspomagane specyfiką indywidualnej poetyckiej ekspresji generuje wieloaspektowe pola problematyczne, konkretyzuje ich zdecydowaną aksjologię. Wytwarza to sytuację, w której operowanie kodami symbolicznymi, metaforycznymi konstruuje oryginalne świadectwo podjęcia wysiłku zrozumienia siebie i innych, ustalenia zasad jednostkowego uczestniczenia w rzeczywistości, obserwowania jej destrukcji, rejestrowania postępującego chaosu, bierności, zaniku wartości. Doświadczenie to w znaczącej mierze dookreśla demaskacja konfliktów międzyludzkich, międzygrupowych, a także międzygatunkowych. Rozwija je definiowanie współczesnych społecznych mechanizmów funkcjonowania wspólnot w kategoriach powszechnego zobojętnienia, braku głębszej refleksji i oddalenia odpowiedzialności za przeszłość oraz teraźniejszość. Formułuje je dążenie do ukazania naruszenia równowagi, potęgowania konfliktów, podlegania niszczycielskiej sile oraz definiowanie problematyki odrzucenia, niezrozumienia przy równoczesnym pragnieniu zaakcentowania niezgody, buntu, wyłamania się z narzucanych reguł funkcjonowania.

Nie jest więc kwestią przypadku pojawienie się w Zaklinaniu bohaterki zaangażowanej i oceniającej rzeczywistość, samotnej, innej, dostrzegającej chwiejność teraźniejszości, jej zróżnicowanie kulturowe i ekonomiczne, jak również wpisaną w codzienność śmierć, katastrofę, konflikt, cynizm, okrucieństwo, utratę i degradację. Jej postać zostaje już wyraziście zaznaczona w otwierającym zbiór poezji cyklu utworów zatytułowanych Niby. Opisywane są w nich przygotowania do egzekucji młodego człowieka. Ma ona odbyć się w miejscu, które (choć poetka dookreśla jako „Niby park przy lesie Niby duża polana”) można zidentyfikować jako środek cywilizowanej Europy, ponieważ to w przywołanym konkretnie tygodniku Paris Match znajduje się artykuł informujący o winie skazanego („blondyn z rozwichrzonymi włosami uśmiecha się / z kartek żurnala to on to na pewno on ten zdrajca”, Niby II). Przedstawioną atmosferę konsekwentnie konstruuje narastające napięcie, groza, niepokój towarzyszące przeczuwanej zbrodni. Pojawia się także ciekawość i ekscytacja wywołane zdarzeniem oraz obojętność wobec człowieka czekającego na śmierć:

 

tłum gapiów gęsty jak mrowisko kręci się niecierpliwie

włażą na siebie tego od Paris Matcha przykryła fala

ciekawskich rozpychają warstwy spiętrzonych ciał chcą

zobaczyć kolorowe zdjęcia młodego długowłosego blondyna (Niby IV)

 

Nikt oprócz wspomnianej obserwatorki nie próbuje nawiązać podmiotowej relacji ze schwytanym, napiętnowanym, nie zastanawia się nad jego winą ani nad wyrokiem, nikt nie konkretyzuje wątpliwości dotyczących jego umotywownia. Tłum nie poczuwa się do odpowiedzialności za właśnie rozgrywający się dramat. Tylko jedna osoba podejmuje wysiłek zrozumienia, pocieszenia, okazuje współczucie, smutek, próbuje zaklinać rzeczywistość, przypomina też obowiązujące w Europie prawo, ustalony i zaakceptowany etyczny kodeks:

 

w tłumie ktoś płacze ktoś podobny do chłopaka ze zdjęć

w Paris Matchu biorę go w ramiona i szeptam do ucha

u nas nie zabijają tutaj jest europa rozumiesz europa (Niby III)

 

Jednak głos ten brzmi niepewnie, słabo. Niemoc wydaje się być nawet zwielokrotniona, ponieważ nie tylko zostaje zarejestrowany brak reakcji na słowa obrony, protestu (np. „nikt mnie nie słyszy”, Niby II), ale też bohaterka jakby do końca nie wierzy w swoje deklaracje, w możliwość chronienia słabszego, pokrzywdzonego, niezrozumianego. Intensywność tego doświadczenia wzmacnia przywołanie porządku nie-antropocentrycznego, ukazanie wzajemnego przenikania się świata człowieka i świata nie-ludzkiego, nieuwarunkowanego kulturowo. W finalnej części cyklu siłę sprawczą ujawniają bowiem lwy, a ich aktywność powoduje nieprzewidywany rozwój sytuacji:

 

nikt mnie nie słyszy

horda słucha odgłosów łamanych desek

to lwy rozwaliły klatkę i napadły na dziwną konstrukcję (Niby IV)

 

Zniszczenie przez drapieżniki machiny przygotowanej do unicestwienia, ich nie-świadoma ingerencja ratująca życie projektuje nowe spojrzenie na uprzywilejowane miejsce człowieka w świecie. Wskazuje na nowe tropy w wyznaczaniu hierarchii bytów, uwalnia od stereotypów cechujących myślenie człowieka o sobie. Ten istotny dla posthumanistycznej kultury paradygmat Grażyna Wojcieszko rozwija w całym zbiorze Zaklinanie. Wyjaśniając wysiłek wzrostu na przekór okolicznościom (cykl Samosiejka), domagając się poszanowania dla nie-ludzkiego istnienia (cykl Wiking), zaznaczając gotowość na śmierć (cykl Ona), charakteryzuje nowe wymiary konfiguracji między jednostką ludzką a światem ożywionym. Podważa funkcjonowanie jednego wzorca porządkującego wszystkie istnienia, postuluje odczytywanie różnorodnych interakcji, konieczność tworzenia wspólnoty, spenetrowania i zrozumienia innych, nie-ludzkich bytów.

Przyjętą optykę definiowania zagadnień, odczytywanie rzeczywistości według nowo ustalonej skali budują również rozwiązania formalne. Wykorzystują one w głównej mierze chwyty stylistyczne oparte na powtórzeniu, bazują także na wprowadzeniu między poszczególnymi utworami niewielkich kartek, pasków papieru, ścinek z zapisanymi lakonicznymi ogłoszeniami. Pierwszy z elementów eksponuje rytm, nieuchronność, potwierdzenie zaistnienia, drugi zaś szczątkowość, przypadkowość, grę słów, recykling. Ilustrują charakterystyczne dla kultury ponowoczesnej współistnienie nadmiaru i braku, naddatku i niedopełnienia. Konkretyzują wagę fragmentu i figur stylistycznych, obrazów aktualizujących ciągi skojarzeniowe mocno waloryzujące rzeczywistość. Koncentrują uwagę na jej fenomenie w wymiarze nie-lokalnym. Kierują intensywność, natężenie uwagi na formowane w obrębie kultury różnego typu relacje, a ich poetycki ogląd wyraźnie wskazuje na silną destabilizację dotychczasowych sensów i wartości, wydobywa różnorodność, migotliwość teraźniejszości.

Grażyna Wojcieszko w tomie Zaklinanie rejestrując wydarzenia codzienne nasycone dramatyzmem, proponując perspektywę podmiotową i nie-ludzką, kładzie nacisk na współodpowiedzialność i wzajemność. Nie rozgrzesza, piętnuje bezkarność, pychę, sadystyczne skłonności, przypomina o niejednowymiarowości świata, o wpisaniu w jego istotę zróżnicowanych form zła, przemocy, wyrządzanej krzywdy. Dokonując ich rozpoznania, sprzeciwia się, uwrażliwia na wszechobecność. Upomina o świadomy kontakt z realnością, przestrzega przed jej lekceważeniem.

[1]             „Zaklinanie” to rzeczownik pochodzący od czasownika „zaklinać” (p. „zakląć”). Ma on trzy znaczenia: 1. «użyć wulgarnego słowa»; 2. «poprosić błagalnie»; 3. «w baśniach: rzucić czar». Słownik języka polskiego, http://sjp.pwn.pl/szukaj/zaklina%C4%87.html (data dostępu: 10.02.2017).

Dr hab. Beata Morzyńska-Wrzosek, Zakład Teorii Literatury i Wiedzy o Sztuce, Instytut Filologii Polskiej i Kulturoznawstwa, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz